Jeszcze 10-lat temu firma Felder dopiero rozpoczynała zdobywanie polskiego rynku. Teraz jest znana praktycznie każdemu stolarzowi. Od samego początku do dziś działaniami przedsiębiorstwa w Polsce kieruje Damian Bizoń, który zobrazował nam, jak wyglądała droga do sukcesu.
MMiA: Jako przedsiębiorstwo mające własny odział w Polsce działacie Państwo od 10 lat. Co udało się zrobić przez ten czas firmie Felder Group Polska w naszym kraju?
Damian Bizoń: Na zobrazowanie naszego rozwoju chciałbym podać przykład: przed dziesięcioma laty na targach takich jak DREMA zwiedzający nasze stoisko pytani o to, czy znają firmę Felder w 90% odpowiadali, że nie, teraz już takich pytań nie musimy stawiać. Felder jest marką rozpoznawalną i docenianą. W 2003 roku po 3 latach działalności na rynku polskim doszliśmy do punktu, w którym trzeba było zdecydować, w jakim kierunku chcemy podążać. Wówczas nasze kierownictwo w Austrii podjęło bardzo odważną decyzję, która z pewnością odmieniła losy naszej firmy, o założeniu niezależnej spółki-córki Felder Group Polska. W ślad za tym poszła przeprowadzka do Wodzisławia Śląskiego na ulicę Marklowicką, gdzie do naszej dyspozycji mieliśmy budynek o łącznej powierzchni 400 m2 z salonem, biurem oraz magazynem. Rozwój okazał się tak intensywny, że po 4 latach pękał już w szwach, czego wynikiem był zakup budynku w Żorach i kolejna zmiana siedziby. Tu jest obecnie nasza główna centrala, koordynująca sprzedaż i serwis na całą Polskę. Sam salon posiada powierzchnię 2000 m2 i stwarza idealne kulisy do stałej ekspozycji prawie 80 obrabiarek.
MMiA: Jak przez ten czas modyfikowała się Państwa oferta?
D. B.: Paleta naszych produktów ulegała systematycznemu wzbogaceniu, do oferty obok standardowych obrabiarek do drewna doszły maszyny do obróbki płyty, gdzie prym wiodą okleiniarki prostoliniowe, a w ostatnich latach rozszerzyły ją również centra obróbcze sterowane numerycznie – własnej konstrukcji i produkcji. W obrębie standardowych maszyn stolarskich w zeszłym roku ofertę uzupełniły frezarki ze stołami żeliwnymi czy grubiarka o szerokości strugania 630 mm marki Felder. To tylko najświeższe przykłady z wielu nowości, które w ostatnim dziesięcioleciu poszerzyły asortyment obrabiarek oferowanych przez naszą firmę.
MMiA: Który segment urządzeń jest dla Państwa najistotniejszy, do rozwoju których maszyn firma Felder przykłada szczególną wagę?
D. B.: Naszą domeną był i pozostaje segment standardowych obrabiarek do drewna, w których byliśmy, jesteśmy i chcemy pozostać wiodącym producentem. Jednak wymogi rynku się zmieniają i podążają w kierunku automatyzacji toków obróbczych, stąd naszym celem jest i będzie oferowanie obrabiarek, które to umożliwiają. Przy czym naszym głównym odbiorcą nadal pozostanie zakład stolarski o profilu usługowym, produkujący przede wszystkim na indywidualne zamówienia.
MMiA: Patrząc perspektywicznie, które oferowane przez Państwa modele maszyn uzyskały największe powodzenia na naszym rynku, co warunkowało ich sukces?
D. B.: Naszymi szlagierowymi obrabiarkami minionego dziesięciolecia były bez wątpienia pilarki formatowe z serii 700 i 900, które przekonywały odbiorców nie tylko swoimi rozwiązaniami i detalami technicznymi, ale również były bardzo atrakcyjne, jeśli chodzi o możliwości finansowania.
MMiA: Proszę nam powiedzieć o unikalnych rozwiązaniach stosowanych w urządzeniach firmy Felder, a więc o ich innowacyjności.
D. B.: Pozwolę sobie stwierdzić, że diabeł tkwi w detalu, a tych detali, które sprawiają, że są komfortowe w obsłudze, dokładne w ustawieniach i precyzyjne w obróbce, nasze produkty posiadają dziesiątki. Wiele z rozwiązań, które spotkać można wyłącznie przy maszynach naszej firmy, zostało opatentowanych. Przytoczę tylko niektóre z nich: system prowadzenia stołów formatowych „X-roll”, dzięki któremu przez wiele lat przesuwają się lekko i płynnie, prowadzenie segmentów przechyłu „Easy-Glide” w agregatach pilarek i frezarek niewymagające smarowania, wymiana noży strugarskich bez przyrządów nastawczych w kilka minut, spiralny wał strugarskich „Silent Power” zdecydowanie redukujący hałas i koszty eksploatacji, system zamiany wrzeciona frezarskiego, na przykład na wrzeciono szybkoobrotowe dla frezów trzpieniowych, niedościgniony w tej klasie maszyn czy ostatni z przykładów „inteligentny” system próżni przy stołach obrabiarek CNC pozwalający zaoszczędzić na energii.
MMiA: Na jakich pryncypialnych zasadach opieracie Państwa swoje działania biznesowe w Polsce?
D. B.: Dewizą, która przyświecała nam od początku działalności na rynku polskim, była bliskość z klientem, a możliwe stało się to za sprawą odpowiednio rozwiniętej sieci doradczej, sprzedażowej i serwisowej. Stąd też obok głównej centrali na Śląsku, pierwszy zewnętrzny salon powstał już w 2005 roku we Wrześni, stopniowo dochodziły kolejne: w Ostrowi Mazowieckiej (obecnie w Komorowie), Kiełpinie (obecnie w Kartuzach), Jasionce, Legnicy, Drawsku Pomorskim, Piotrkowie Trybunalskim, Lublinie i Jordanowie. Rozbudowana baza serwisowa zapewnia wsparcie klientom, zarówno „na telefon”, jak i pomoc techniczną bezpośrednio w terenie, przy uruchomieniu obrabiarek czy w przypadkach serwisowych. Doświadczenia zbierane w kontaktach z klientami pozwalają nam analizować nasze działania i je zmieniać, co przynosi korzyści dla obu stron.
MMiA: W jakim kierunku będziecie Państwo dalej podążać, czy macie sprecyzowane bliskie i dalsze plany dotyczące rozwoju firmy?
D. B.: W przyszłości chcemy nadal systematycznie ulepszać i upraszczać struktury organizacyjne w szeroko pojętej obsłudze klienta, począwszy od przyjęcia zamówienia, poprzez jego obróbkę, wysyłkę, a skończywszy na serwisie. Planujemy również „odświeżyć” nasze salony wystawowe, by były większe i jeszcze bardziej atrakcyjne dla stolarzy. Z pomocą naszego działu konstruktorskiego w Austrii nasze obrabiarki, tak jak miało to miejsce do tej pory, z pewnością będą ewoluować w wielu kierunkach z naciskiem na polepszanie szybkości i precyzyjności przy ich ustawianiu, dokładności wykonywanych przez nich obróbek oraz zwiększanie bezpieczeństwa i komfortu pracy, a także redukcję kosztów eksploatacji.
MMiA: Ma Pan perspektywiczne spojrzenie na zmiany, jakie zachodzą w polskim przemyśle meblarskim. Jak Pan ocenia obecną sytuacją polskich przedsiębiorstw produkujących meble? Jak będzie kształtować się rozwój branży?
D. B.: Zmiany w branży stolarskiej, podobnie jak w innych branżach, idą w Polsce w kierunku ulepszania metod produkcji, sposobów wytwarzania. Również w zakładach stolarskich widoczna jest tendencja do unowocześniania parku maszynowego celem polepszenia jakości, zwiększenia produktywności, automatyzowania niektórych procesów, do czego nasze obrabiarki idealnie się nadają. W dalszym ciągu problemem jest niska zdolność inwestycyjna tych zakładów. Po boomie w branży w latach 2000-2010 przez ostatnie trzy lata obserwuję zastój, dopiero od kilku miesięcy widać ożywienie i pozytywniejsze nastawienie do inwestycji, co daje nadzieję, że w najbliższym czasie nastąpi poprawa. Osobiście uważam, że w polskich zakładach stolarskich tkwi jeszcze olbrzymi potencjał i nadal niezaspokojone potrzeby na nowy sprzęt.
MMiA: Dziękujemy za rozmowę.
D. B.: Dziękuję.
(jz)
.