10 lat minęło od kiedy udało się zapobiec likwidacji zakładu płyt drewnopochodnych w Czarnej Wodzie. W przypadku tego zakładu, należącego obecnie do firmy Steico, udało się powstrzymać wyprzedaż majątku, która okazała się nieuchronna dla wielu państwowych zakładów po ogłoszeniu upadłości. Po dekadzie od tego wydarzenia, zaglądamy znów do Czarnej Wody.
Wielu obecnych pracowników firmy Steico w Czarnej Wodzie – jednego z największych pracodawców Pomorza – doskonale pamięta wydarzenia sprzed 10 lat, bo wielu z nich udało się wówczas wywalczyć swoje miejsca pracy i niedopuścić do licytacji komorniczych, jakie groziły w 2003 roku państwowym Zakładom Płyt Pilśniowych.
W 2002 r. spółka z Czarnej Wody zanotowała stratę w wysokości 9,74 mln zł. Z połowie kolejnego roku Sąd Rejonowy zdecydował o jej upadłości. Długi firmy sięgały już 23 mln zł. Zakład energetyczny odciął fabryce prąd.
– Jeszcze zanim do zakładu wkroczył syndyk, bardzo szybko do działania przystąpili komornicy, którzy chcieli w pierwszej kolejności zabrać to, co było najcenniejsze, wyrwać serce produkcji, nie zważając na to, że pozbawi możliwości funkcjonowania wielkiego zakładu, zatrudniającego kilkaset osób – wspomina Wiesława Słomińska – To był wielki zryw społeczny ludzi, dla których ta fabryka była drugim domem. To, co wówczas działo się w Czarnej Wodzie, blokady, próby wejścia komornika na teren zakładu, również przy asyście policji, determinację pracowników, można porównać do podobnych działań w stoczniach, które jednak nie zakończyły się tak pomyślnie dla zakładów, jak ten nasz.
Akcja rozwinęła się błyskawicznie. Dzięki determinacji i sprawnym działaniom pracowników udało się zablokować sprzedaż majątku przez komornika a ogłoszenie upadłości zawiesiło te działania. Choć wstrzymano produkcję a wypowiedzenie otrzymało 400 pracowników, wciąż wierzyli, że uda się uratować zakład w całości, bez konieczności dzielenia go na małe spółki, rozprzedawania poszczególnych hal i działek.
Magdalena Smółka, ówczesny syndyk zakładu, widząc jak ważny jest to zakład, wokół którego 50-letniej historii wyrosło miasteczko Czarna Woda, podjęła próbę sprzedania go w całości. Jeszcze przed upadłością zakład chcieli kupić Finowie, ale wycofali się z transakcji.
– Sprzedaż to długi proces, a ludzie czekali na pracę. Ze względu jednak na ogromne zadłużenia wobec dostawców i ograniczenia możliwości zbytu z powodu odejścia wieloletnich kontrahentów firmy, brak było możliwości uruchomienia produkcji bez wsparcia z zewnątrz.Na szczęście udało się sprawnie podpisać umowę współpracy z firmą STEICO, wówczas EKOPŁYTA, dzięki której udało się wznowić produkcję i ponownie zatrudnić ponad 200 osób już we wrześniu 2003 roku – mówi Wiesława Słomińska.
Nowy inwestor, choć na początku nie mógł być pewny, że z dzierżawcy kiedykolwiek przeobrazi się w prawowitego właściciela, od początku musiał podjąć kroki inwestycyjne. Józef Kurzawa, obecnie członek zarządu firmy Steico, a wówczas dyrektor techniczny zakładu Ekopłyta w Czarnkowie, był 10 lat temu w fabryce płyt w Czarnej Wodzie.
– Zakład był w bardzo złym stanie, pod względem technicznym był niedoinwestowany i nic dziwnego że przynosił przez wiele lat starty – wspomina Józef Kurzawa. – Miał jednak ogromny potencjał w postaci wykształconej kadry, ludzi którzy chcieli go ratować i chcieli dla niego pracować. Dla nich ta fabryka to była część krajobrazu Czarnej Wody.
W 2005 roku w wyniku przetargu ogłoszonego przez syndyka,Steico AG, właściciel zakładu w Czarnkowie, stał się także właścicielem fabryki w Czarnej Wodzie. Energicznie podjęto się modernizacji, usprawnień organizacyjnych, dostosowywania przestarzałej produkcji do nowych wymogów rynku unijnego.
– Co roku tylko w Czarnej Wodzie inwestowaliśmy około kilka milionów mln zł – mówi Steffen Zimny, prezes zarządu Steico. – Wymienialiśmy przestarzałe instalacje, aby ograniczyć negatywny wpływ produkcji na środowisko, w tym hałas i emisję spalin czy ilość odpadów.
Tylko w ostatnich 5 latach Steico AG wydało 15 mln zł na modernizację zakładu w Czarnej Wodzie, ostatnio kosztem 3 mln zł całkowicie przebudowano kotłownię.
– Dzięki pomysłom naszych technologów zastosowaliśmy taki system produkcji energii, który pozowlił na ograniczenie zużycia węgla o 40% na jedną tonę produktu – mówi Steffen Zimny i dodaje: poczynione inwestycje to nie jest jednostkowy wydatek, ale cały proces wprowadzania ulepszeń, uszczelnień, lepszego wykorzystania potencjału. Widzimy jednak, ze warto było związać się z tym regionem, bo spotykamy ludzi, urzędników czy polityków, którzy są nam przychylni i starają się nie robić przeszkód, nie namnażać biurokracji, która i tak stanowi spore bariery dla przedsiębiorstw w Polsce.
Osobą wspierającą działania Steico w Czarnej Wodzie jest burmistrz Arkadiusz Gliniecki.
– Pamiętam, że w latach 80-tych niekiedy ścieki prosto z fabryki wpływały do naszej rzeki zabarwiając ją na kolor kawy – wspomina. – Steico przejmując 10 lat temu ten zakład nie tylko uratowało go przed likwidacją, utrzymało miejsca pracy, ale też modernizuje sukcesywnie swój park technologiczny przy czym co istotne, zwraca uwagę na to, aby procesy produkcji spełniały jak najwyższe standardy pod względem ochrony środowiska. Wiem, że produkowane w zakładzie wyroby trafiają w najdalsze zakątki świata; do Japonii, czy Stanów Zjednoczonych, gdzie wymogi pod względem jakości i ekologiczności wyrobu są bardzo wysokie.
Wracając po 10 latach od przełomowych wydarzeń do zakładu płyt w Czarnej Wodzie nie sposób nie zapytać o kryzys gospodarczy, który okazał się momentem przełomowym i fala upadłości wielu firm na Pomorzu.
– Nie jesteśmy jakąś enklawą, by mówić, że nas kryzys całkowicie ominął – mówi Steffen Zimny. – Ale to kolejny wstrząs, któremu z sukcesem stawiliśmy czoła i wyszliśmy z niego z tarczą. Po prostu bardzo szybko zareagowaliśmy na zmiany na rynku, ograniczyliśmy produkcję wyrobów standardowych na magazyn, a zaczęliśmy produkować dokładnie to, co zamawiał klient, dostosowując wyrób do jego potrzeb. Z wyrobów typowo dedykowanych meblarstwu takich jak płyty pilśniowe, zaczęliśmy tworzyć nowoczesne kompozyty o lepszych właściwościach izolacyjnych, cieplnych, wytrzymałościowych, dających się lepiej obrabiać, szybciej montować. Takimi parametrami wygraliśmy na rynku z konkurencją i zyskaliśmy nowe rynki zbytu.
Elastycznie dopasowując się do rynku zakład aż w 80% zmienił swój dotychczasowy asortyment, który wytwarzał jeszcze 5 lat temu. Jako jedyni w Europie rozpoczęliśmy produkcję płyt z zawartością bitumu powyżej 35% na takie rynki jak Stany Zjednoczone, Australia czy Japonia. Innym ważnym produktem w którym wyspecjalizował się Zakład w Czarnej Wodzie jest podpałka grillowa sprzedawana na rynki Europy Zachodniej, głównie niemiecki i holenderski.
– Czarna Woda stała się dla nas bardzo ważnym zakładem, w którym będziemy na pewno inwestować – zdradza prezes Zimny. – Widzimy tu ogromny potencjał, mamy świetną kadrę, którą zapewne będzie trzeba jeszcze wzmocnić dodatkowym zatrudnieniem, by podołać tym wszystkim pomysłom inwestycyjnym, które chcemy wkrótce tu zrealizować – dodaje.
żródło.Steico
.